poniedziałek, 14 września 2015

Tydzień po referendum



W tamtym tygodniu mieliśmy referendum. Byłem w komisji (przewodniczącym), na własnym przykładzie jestem w stanie stwierdzić, że frekwencja była cudowna, 99 osób. Dla przykładu kolega z innego obwodu miał 98 osób.
Warto by się zastanowić.

Dlaczego tak mało osób poszło na referendum ?


Zacznijmy od podstaw czyli celu referendum. A dokładniej dla czego ono miało miejsce.
Nie jest to tajemnicą, że pojawienie się Kukiza trochę wywołało zamieszania. Na scenie politycznej, a jego wynik był intrygujący. Choć Kukiz nie był nową postacią taką jak np. Pani Ogórek, o której nikt nie słyszał, tzn. w porównaniu z Kukizem.
Ale wracajmy do tematu referendum.
Kukiz wraz ze swoim pojawieniem się na scenie politycznej w wyborach prezydenckich zaczął nagłaśniać tematykę JOW-ów. Jednomandatowe Okręgi Wyborcze miały zrewolucjonizować scenę polityczną, spolaryzować ją etc. Co to znaczy na dzień obecny ?
Parlament zdominowany przez PO i PiS lub PiS i PO, choć osobiście uważam, że na początku istnienia JOW-ów ktoś z poza PO i PiS np. SLD czy PSL miało by kilku posłów.  Ale tylko na początku.
Lecz to nie jest pełna odpowiedź na postawione pytanie.
O referendum było... cicho ? Na pewno nie było tak głośno, na pewno podstawowe partie polityczne PO i PiS były przeciwko JOW-ą, na pewno nikt nie nagłaśniał kwestii JOW-ów, tak by zainteresować tym ludzi. Tym by poszli i powiedzieli TAK albo NIE.
Zainteresowanie referendum było małe, pamiętam, że na jednym sondażu frekwencja miała wynieść coś ok. 20% chyba, lecz to było w maju albo czerwcu.
Wynik tych prawie 8% jest jasny i oczywisty. Polacy nie są zainteresowani wypowiadaniem się ws. funkcjonowania państwa.
Tak naprawdę czy JOW-y by coś zmieniły ?

Wpływ JOW-ów na parlament

Parlament PiS lub PO bo tak na dzień obecny by to wyglądało, nie oddawało by uczucia całego państwa. Przecież są wśród nas też ludzie lewicy, osoby którzy nie są ani za PiS ani za PO i nie mieli by swoich przedstawicieli właśnie w parlamencie.
Poza tym, podejście, że lepiej np. dla naszego miasta, bo coś on by zrobił... jest o tyle bezsensowne, że od dobra miasta mamy samorząd lokalny, przepraszam ale lata 80 skończyły się, teraz jest decentralizacja władzy.
Chyba, że... wprowadzimy mandaty nakazowe. Ale... dobra... .
460 okręgów wyborczych, i z każdego z nich tylko jeden kandydat wchodzi, tak jak dzisiaj do Senatu. Gdzie JOW-y funkcjonują. Co do Senatu to uważam, że aby on miał sens musi być inaczej liczony. Np.
Partia "A" wygrała wybory i tworzy rząd, ma 250 posłów i teoretycznie do Senatu też wygrała miała by... 80 senatorów, czy Senat miał by rację bytu ? NIE, ponieważ przepychał by wszystko co partia "A" w Sejmie przegłosuje. Ale jak Senat będzie liczony na korzyść innych partii np. "B", "C" i "D" tak by oni mieli większość w Senacie w celu kontrolowania ustaw które przechodzą. Ale to na inny temat.
Na pewno rozliczanie posłów kadencji było by proste. Nie otrzymał by taki mandatu, i koniec jego kariery politycznej. Chyba, że wystawili by go w innym okręgu i tam by ludzie mu zaufali, choć nie było by to takie proste. Ale wiemy dla czego. Mały okręg to ludzie znają i wybierają tego kogo znają. 

Inne pytania

Pytanie o finansowanie partii i ws. podatków. Ogólnie pytania ws. podatków winny interesować ludzi, bo polityka polityką a pieniądz pieniądzem. Dla czego jednak i one nie pociągnęły za sobą ludzi ?
Finansowanie partii jest problemem, bo jak nie z budżetu to np. ze specjalnego podatku na rzecz partii ? Czemu nie, z budżetu nie finansujemy. Ale nikt nie odważył by się tego wprowadzić, choć my jesteśmy narodem biernym. 
A podatki ? To dobre pytanie, bo rozstrzyganie niejasności na korzyść podatnika pokazuje, że państwo jest pro obywatelskie. A nie anty. 

Referendum Dudy i inne

Krótko. Dobrze, że nie przeszło. Bo ono by zapoczątkować mogło rywalizację referendalną. Tak, referenda są potrzebne. Ale jedno po drugim ? Serio ? 
Można by np. raz do roku ogólnokrajowe referendum zrobić gdzie każda z partii będących w parlamencie mogła by zadać max 3 pytania i to jeszcze partia spełniająca warunki, np. posiadająca swój klub poselski, a niezrzeszeni w klubach nie mają pytań. Np. jak by poseł z partii "Y" był by tylko jeden i należał by do klubu "QWERTY" a oni są z partii "QWERTY" niestety partia "Y" nie mogła by w referendum takim zadać pytań.
Jednocześnie, prawna regulacja o co można pytać. Wiadomo, że kwestie społeczne np. prawa mniejszości seksualnych nie powinny być poddawane pod referendum czy np. kwestia aborcji i tym podobne. 
Np. regulacje funkcjonowania państwa, kwestie podatkowe etc. a nie np. obyczajowe. Tylko sprawy związane z funkcjonowaniem państwa, jego budżetem i innymi sprawami państwowymi.

E-refererendum albo iReferendum

Może nie tędy droga ? Może lepiej referenda przeprowadzać w internecie ? Frekwencja mogła by być wyższa a głosy nie ważne wymazane, np. blokada albo Tak albo Nie. Nie można zaznaczyć obu. Tylko zostaje nam kwestia anonimowości głosowania, by zachować ją. 
Aby nikt nie miał możliwości wglądu kto jak głosował, wiadomo, wgląd kto głosował może być (dla administracji nie dla wszystkich ludzi) są jeszcze kwestie jak np. mężowie zaufania czy zaświadczenia, że się głosowało. 
Mężów zaufania to można wysyłać do administracji lokalnej, by pilnowali jak tak bardzo chcą by nikt nie dodawał sztucznie głosów. Oraz najważniejsze bezpieczeństwo tego systemu przed możliwymi atakami.
Można by nawet pójść o krok dalej i stworzyć aplikacje do głosowania na smartfony/tablety. 

Kończąc

Referendum było pomyłką, próba odratowania kolejnej kadencji, przez odebranie głosów Kukizowi, wiemy jak się skończyła. Pytania nie były może jakoś głupie, choć też nie nagłośnione a jak już to bardziej anty niż pro, czego przeciwnicy JOW-ów nie stawili się na referendum.
A pieniądze cóż... Polska jest bogatym krajem, więc czemu nie. Chociaż senat na tyle dobrze się sprawdził, że drugiego referendum nie mamy. 
99 głosów a na prezydenckich było ich ok... 600 albo 700. A co do referendum mamy na stronie PKW.
Pomyłka i strata pieniędzy, chociaż druga strona medalu, jednak było. No jakie było ale było, nie można powiedzieć, że nikt nas o nic nie pyta. Ale jeżeli nie odpowiadamy to już trudno.